...miś jest bardzo grzeczny dziś. Chętnie państwu łapę poda. Nie chce podać? A to szkoda...
Lubię dzielenie się wiedzą. W poprzednim poście relacjonowałam prowadzone przeze mnie warsztaty. To niesamowite oglądać, jak teoria zamienia się w praktykę, jak uczestnicy, którzy nigdy nie próbowali filcowania, wychodzą po kilku godzinach dumni z własnoręcznie wykonanych prac. Lubię także uczestniczyć w warsztatach, ciągle podnosić swoje umiejętności, podpatrywać inne rozwiązania i próbować czegoś nowego.
Dzisiejszy miś to efekt sobotniego spotkania na warsztatach pani Magdy Katy, która tworzy cudne misie, jeże, myszki i inne stworzonka z filcu (jej stronka: Eko misie).
W ciągu intensywnych 6 godzin powstał ten rudzielec. Filcowany był na sucho z bardzo miękkiej czesanki akrylowej. Trochę się pokłułam i złamałam raz nawet igłę, ale efekt mi się bardzo podoba.
Przypomina mi misie w dawnym stylu. Ponieważ ma przyszyte, a nie dofilcowane łapki, to są one ruchome. Dzięki temu może je podawać, może siedzieć, stać (z małą pomocą) i nawet na konika wskoczyć.
Miś, jaki jest, każdy widzi. To miś na miarę moich możliwości :) (ale dziś cytatów dużo ;) )
Chociaż nie :) Następny będzie jeszcze lepszy!
A zdjęcia z warsztatów można obejrzeć tutaj.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz