„Kochany, kochany, lecą z drzewa jak dawniej kasztany...” E tam, lecą. Dawno już spadły. Na drzewach coraz mniej liści, robi się buro i ponuro, złota polska jesień ma się ku końcowi. Wszystkie kasztany wyzbierane, a na półkach w dziecięcych pokojach stoją na chyboczących się, patykowatych nogach smętne, wysuszone ludziki z kasztanów i niegdyś dzielne rumaki z żołędziowymi głowami. Pora je już chyba wyrzucić. Kasztany, które już straciły swój blask i kolor — z pewnością. Ale te żołędziowe czapeczki? Hmmm... A jakby nadać im drugie (w sumie to trzecie) życie? Trochę kolorowej wełny, sznurek jubilerski, a do tego kilka koralików i żołędziowa zawieszka et voilà! Mamy makramową bransoletkę i wisiorek do kompletu.
Double the fun, triple the excitement! Mając podwójne czapeczki, można zrobić dwukolorową zawieszkę. Kto powiedział, że żołędzie nie mogą być niebieskie?
Kolczyki też można zrobić.
A jeśli myślicie już o oryginalnych ozdobach na choinkę, to wystarczy zrobić w czapeczce dwie dziurki (ponoć bardzo się przydaje taka mała wiertarka modelarska, ja przewiercam grubszą igłą), przeciągnąć przez nie wstążeczkę i dokleić filcową kulkę (ładny przejrzysty koralik też będzie dawał radę) i będziecie mieć fajne żołędzie do powieszenia.
(zdjęcie z http://honestlywtf.com) |
Prześliczne te żołędziowe ozdoby! :)
OdpowiedzUsuń